Aktualności | Motoryzacja | Samochody osobowe | Samochody ciężarowe | Porady |
Strona główna | Technika | Bezpieczenstwo | Nowe technologie | Przepisy i technika jazdy | Sport | Finanse | Reklama w serwisie | Kontakt |
Tak jak w każdym samochodzie również w Volkswagenie Passacie można doszukać się wielu wad. Ale nawet zagorzały przeciwnik niemieckich aut po przejechaniu nim, powiedzmy tysiąca kilometrów prawie na pewno zmieni zdanie i doceni szereg jego niezaprzeczalnych zalet. W naszym teście „ukochany przez wszystkich” Passat w najbogatszej wersji Highline z silnikiem TDI 170.
Trudno jednoznacznie zrozumieć fenomen Passata, którego po raz pierwszy pokazano w 1974 roku. Od tego czasu jego kolejne generacje były coraz lepsze. Z czasem do Passata przylgnął termin „wzór klasy średniej”, podobnie zresztą jak w przypadku Golfa określanego „królem kompaktów”. Choć od czasu premiery obecnej, szóstej generacji tego modelu minęły już ponad dwa lata i auto zdążyło już spowszednieć na polskich drogach, Passat wciąż może się podobać. Jego klinowata, lekko wznosząca się ku tyłowi klasyczna sylwetka to niemal encyklopedyczny przykład limuzyny klasy średniej. Ogromna kapiąca chromem osłona chłodnicy i tylne okrągłe lampy wyposażone w diody typu LED, to jedyne stylistyczne fajerwerki na które zdecydowali się styliści z Wolfsburga.
Auto wygląda na pojemne i żeby się o tym przekonać wystarczy usiąść w środku. Pod względem przestronności Passat bije na głowę najpoważniejszych konkurentów w segmencie. Zarówno z przodu jak i na tylnej kanapie nikt nie może narzekać na brak miejsca nad głową lub na nogi. W najbogatszej wersji Highline fotel kierowcy seryjnie posiada elektryczną regulację położenia. Pod (także elektrycznie) otwieraną tylną klapą, kryje się przepastny bagażnik o pojemności aż 565 litrów. Otwór jest tak głęboki, że wrzucając na jego koniec na przykład parasolkę czy aktówkę, będziemy musieli „dać głębokiego nura” aby ją stamtąd wydostać.
Wykonanie i spasowanie elementów w środku oraz jakość zastosowanych materiałów zasługuje wyłącznie na słowa pochwały, choć nie każdemu spodobają się wyszukane wskaźniki pokryte chromem podobne do tych ze znacznie droższego Touarega i Phaetona. Podobnie jak odbijająca refleksy świetlne drewniana okleina biegnąca na całej długości deski rozdzielczej nijak pasująca do pseudo aluminiowych okładzin na konsoli środkowej.
Niewątpliwie największą zaletą testowanej przez nas topowej wersji Passata był jego 170-konny silnik TDI. To najmocniejszy obecnie diesel oferowany w gamie tego modelu. Wywodzi on się w prostej linii od dobrze znanego dwulitrowego silnika TDI o mocy 140 KM. Jednak myli się ten, kto sądzi że wystarczyło zmienić oprogramowanie silnika, aby ze 140 koni otrzymać 170. Obie wersje tego silnika mają 4 cylindry i 16-sto zaworowe głowice, ale w mocniejszej wtrysk realizowany jest poprzez piezoelektryczne pompowtryskiwacze. Dzięki temu uzyskano cichszą ich pracę i bardzo wysokie ciśnienie wtrysku gwarantujące niższą od wersji 140-konnej emisję spalin.
Silniejszą jednostkę zaopatrzono również w większą turbosprężarkę Garretta o ciśnieniu doładowania wyższym o 0,2 bara i wałki wyrównoważające. Te zabiegi i dodatkowe kilogramy mat wygłuszających zapewniły klekoczącemu silnikowi TDI znacznie wyższą kulturę pracy i niski poziom drgań. Jednostka dysponuje maksymalnym momentem obrotowym 350 Nm dostępnym już pomiędzy 1800-2500 obr/min. W praktyce kierowca Passata rzadko sięga do doskonale pracującej skrzyni biegów. Silnik jest niebywale elastyczny i po przekroczeniu 2 tysięcy obrotów z wielka siłą wyrywa auto ważące niemal półtorej tony do przodu.
Dlatego szczególnie na mokrej nawierzchni przydaje się seryjnie montowany układ kontroli trakcji ESP i ASR. Co prawda istnieje możliwość wyłączenia ESP, ale po przekroczeniu 40 km/h aktywuje się on samoczynnie. Deklarowana przez producenta prędkość maksymalna 223 km/h i 8,6 sekund do „setki” w zupełności zaspokoją wymagania każdego kierowcy.
Tak naprawdę zalety Passata TDI 170 docenić można w pełni udając się nim w dalszą podróż. Już po pierwszych kilkudziesięciu kilometrach jazdy naszymi pseudo-drogami można wręcz odnieść wrażenie, że jednostkę napędową i zawieszenie skonstruowano z myślą o „walce” z tirami podczas wyprzedzania i innych tego typu atrakcjach czekających na podróżujących po polskich dziurawych traktach. Układ jezdny Passata dostrojono wyraźnie z myślą o komforcie, choć w typowo niemieckim twardym stylu. Wszelkie nierówności filtrowane są przez zawieszenie w sposób mało odczuwalny dla podróżujących Passatem, a seryjne 16 calowe koła pomagają przeskoczyć przez większe dziury bez poczucia utraty sterowalności.
Auto nie boi się ostrych, szybko pokonywanych zakrętów, a układ ESP działa w tych sytuacjach z dużym opóźnieniem. Dużą przyjemność kierowcy daje spokojna jazda z wykorzystaniem potencjału jednostki napędowej. Passat niechętnie poddaje się ostremu traktowaniu wyraźnie i głośno zgłaszając swój sprzeciw odcięciem dopływu paliwa po przekroczeniu 5 tysięcy obrotów.
Za to spokojna jazda ze stałą prędkością i częstym wykorzystywaniem 6 przełożenia w skrzyni biegów, owocuje bardzo niskim spalaniem. Podczas liczącej niemal 1000 kilometrów trasy testowej Passat spalił średnio 7,6 litra oleju napędowego. A większość tychże kilometrów przejechał po dwupasmowych, dwukierunkowych drogach i w mieście, nierzadko z wykorzystaniem pełnej dynamiki silnika. Jadąc na 6 biegu przy prędkościach rzędu 120-140 km/h, komputer pokładowy wskazuje spalanie 4,7-4,9l/100km. Zupełnie realny wydaje się zatem komunikat komputera pokładowego podający po zatankowaniu 70 litrów paliwa zasięg wynoszący 980 kilometrów.
Warto tu dodać, że tempomat Passata działa doskonale a jego obsługa jest niemal intuicyjna, co wcale nie jest regułą u konkurencji. Podróżującym często do Niemiec przyda się zapewne informacja, że możliwe jest ustawienie go nawet na 210 kmh i zdjęcie nogi z pedału gazu. W nocnej jeździe pomagają bardzo silnie świecące reflektory biksenonowe (opcja) i dolne kierunkowe światła pomocnicze działające przy niższych prędkościach i doświetlające zakręt po nawet nieznacznym obrocie kierownicą.
Auta z Wolfsburga już dawno przestały być tanie i dostępne dla ludu. Przyjemność posiadania Passata w wersji Highline z 6 biegową skrzynią manualną, Volkswagen wycenia na co najmniej 117 890 złotych. Nasz egzemplarz testowy doposażony między innymi w zestaw nawigacji satelitarnej, multifunkcyjną kierownicę, światła biksenonowe, elektryczną roletę tylnej i manualne szyb bocznych oraz parę innych dodatków wyceniono na niemal 150 tysięcy złotych. A zamawiając dodatkowo skrzynię biegów DSG za 10 tysięcy, cena niebezpiecznie zbliża się do aut klasy wyższej średniej.
Z drugiej strony już w standardzie wersji Highline otrzymamy doskonale wyprofilowane fotele pokryte skórą i alcantarą komplet poduszek powietrznych i systemów bezpieczeństwa czy automatyczną klimatyzację dwustrefową. Dlatego wszystkim myślącym o zakupie 140-konnego Passata TDI w topowej wersji wyposażenia, radzimy dopłacić około 5 tysięcy złotych i wybrać mocniejszą wersję silnikową. Na pewno nie będziemy rozczarowani. A filtr cząstek stałych DPF za który musielibyśmy dopłacić w słabszej wersji około 3 tysięcy złotych w mocniejszym modelu dostaniemy w standardzie. Poza tym radość z jazdy wersją wyposażoną w mocny silnik diesla na pewno warta jest dopłaty dwóch tysięcy złotych.
Autor: Piotr Migas, fot. Piotr Migas